Social Icons

facebook

niedziela, 22 września 2013

Lawenda


Muszę się podzielić moim niedawnym odkryciem….. Ale zanim do tego dojdę, to w krótkich słowach wrócę do przeszłości.
Zawsze, nawet jako młoda dziewczyna miałam kłopot z cerą, bo była sucha i bardzo wrażliwa. Pamiętam, że często oddawałam mojej mamie krem kupiony dla siebie, bo po pierwszy  użyciu  twarz zaczynała mnie „ palić”. Kilka lat temu zaczęłam chorować na trądzik różowaty. Każdy kto tego doświadczył wie, że dolegliwości powracają w słabszej lub mocniejszej postaci. Od czasu, kiedy staram się unikać drogeryjnych kosmetyków, zaczęłam próbować różnych naturalnych toników. Stosowałam ziołowe napary z nagietka, rumianku z lipą, pietruszki, ale dla mojej cery nie były zbyt korzystne. W ubiegłym tygodniu zaparzyłam lawendę ( 1 łyżkę suszonych kwiatów lawendy zalać gorącą wodą- ¼ szklanki, choć można zmniejszyć ilość) ot tak, żeby spróbować. Efekt był rewelacyjny. Po każdym myciu ( do tego używam siemię lniane) przemywam twarz, szyję i dekolt  naparem z lawendy. Działa bardzo kojąco na moją skórę. W ten sposób ją nawilżam i  nie czuję, żadnego nieprzyjemnego „palenia”. Zauważyłam również, że już po kilku dniach skóra na szyi i dekolcie stała się bardziej jędrna.
Takie zabiegi powtarzam kilka razy dziennie. Naczynie z naparem trzymam w lodówce. Warto spróbować!

Maria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz