Przepis
na ten dezodorant znalazłam na jednej ze stron internetowych około
10 miesięcy temu. Bardzo mi się spodobał, więc zrobiłam
go dla siebie i Ani. Od tego czasu nie stosujemy innych dezodorantów,
ani antyperspirantów. Zawarta w nim
witamina E jest doskonałym antyoksydantem i ma działanie
przeciwzapalne, łagodzi istniejące podrażnienia i działa
konserwująco na kosmetyk. Jeśli chodzi o wybór olejku eterycznego,
to pozostawiam wolny wybór. W moim dezodorancie stosuję olejek z
drzewa herbacianego lub lawendy, bo oba mają działanie
antybakteryjne.
Składniki:
6
łyżek stołowych sody oczyszczonej
4
łyżki stołowe skrobi ziemniaczanej
2
łyżki stołowe masła shea
3-5
kropli witaminy E
5-8
kropli olejku eterycznego (np. z lawendy)
Wykonanie:
Tłuszcz
rozpuszczamy w zlewce (może być to również szklanka z żaroodpornego szkła) umieszczonej w garnku z gorącą wodą. Skrobię
mieszamy z sodą oczyszczoną w drugiej zlewce. Gdy tłuszcz się
rozpuści i trochę ostygnie, przelewamy do zlewki ze skrobią i
sodą, mieszamy aż do otrzymania gładkiej masy. Dodajemy witaminę
E i olejek eteryczny. Ponownie mieszamy i przekładamy całość do słoiczka
z ciemnego szkła. Taki dezodorant trzymam w łazience. Można ze
słoika nabierać szpatułką i rozprowadzić palcami pod pachami.
Bardzo go sobie chwalę, bo przynajmniej mam pewność, że nie
dostarczam swojemu organizmowi niebezpiecznych substancji, którymi
konserwowane są dezodoranty sprzedawane w sklepach. Maria
Niesamowite! Masz ogromną wiedzę, z której chętnie będę korzystała :-D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły wpis :). Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do odwiedzania naszego bloga :).
Usuń