Chcę dzisiaj podzielić się moim spostrzeżeniem po zastosowaniu naparu z lukrecji.
W kremie, którego kiedyś używałam
do twarzy ( przeznaczonego specjalnie do cery z trądzikiem
różowatym) wśród wielu składników znalazłam właśnie
lukrecję. Zaczęłam trochę o niej czytać i dowiedziałam się, że
lukrecja to roślina o bardzo silnych właściwościach łagodzących
stany zapalne skóry i podrażnienia. Działa nawet w przypadku
atopowego zapalenia skóry.
Poza tym doskonale nawilża skórę
dojrzałą i ma też właściwości antybakteryjne. Dlatego uwagę
moją zwrócił kiedyś tonik z lukrecji połączonej z octem
jabłkowym i cytryną. Niestety nie jest to dla mnie, bo ocet i
cytryna działa ściągająco i drażniąco na moją twarz (trądzik
różowaty). Zrobiłam natomiast sam napar ( 1 łyżkę korzenia
lukrecji zalewam niewielką ilością gorącej wody- mniej niż ¼
szklanki). Czekam aż ostygnie. Umytą twarz przecieram nasączonym w
naparze płatkiem kosmetyczny i pozostawiam do wyschnięcia. Wyraźnie
można odczuć łagodzące działanie lukrecji. Dopiero potem
nakładam krem z zielonej herbaty, o którym już wcześniej
wspominałam.
Napar przechowuję w lodówce do około
tygodnia. Warto spróbować i poczuć to kojące działanie naparu,
szczególnie kiedy jest taki chłodny!
Maria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz