Kilka miesięcy temu pisałam o naparze
z lukrecji, który stosowany jako tonik bardzo łagodzi podrażnioną
i zaczerwienioną cerę. Ponieważ, jak już kilkakrotnie
wspominałam, dopada mnie od czasu do czasu trądzik różowaty,
szukam wciąż skutecznych sposobów na walkę z tą przypadłością.
Od kilkunastu miesięcy robię krem, którego jednym z podstawowych
składników jest lukrecja. Postanowiłam zaczerpnąć trochę
więcej informacji na temat właściwości tej rośliny. Nie będę
wchodzić w trudne tematy z pogranicza nauki, ale przedstawię kilka
krótkich informacji.
Swoje wielorakie i dobroczynne
działanie lukrecja zawdzięcza saponinom, flawonoidom i triterpenom
( nazwy te oznaczają organiczne związki chemiczne). To one
sprawiają, że ma ona właściwości antyalergiczne, antybakteryjne,
przeciwgrzybicze i antywirusowe.
Dowiedziono, że
korzeń lukrecji posiada silne właściwości łagodzenia podrażnień,
stanów zapalnych skóry i swędzenia. Radzi sobie nawet z objawami
alergii skórnej i atopowym zapaleniem skóry.
Ponadto
zatrzymuje wodę w skórze, dzięki czemu działa na nią kojąco i
nawilżająco. Zawarte w lukrecji związki organiczne niszczą
działanie wolnych rodników.
Udowodniono też,
że hamuje aktywność tyrozynazy, enzymu, który przyczynia się do
tworzenia brązowego barwnika skóry, co jest przyczyną jej
przebarwień. To zapowiada coraz powszechniejsze stosowanie wyciągu
z korzenia lukrecji.
Maria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz